piątek, 12 kwietnia 2013

3.Krzysiu, ty mały jesteś!

   Trzy osoby, jeden pokój i dwa łóżka? Powiedzieć można, że to znośna sytuacja i nie ma problemu. Jeśli jednak osoby nie są ze sobą jakkolwiek uczuciowo powiązane, a panom nie widzi się spanie na wąskim meblu- problem jest. I to spory. Jak na dżentelmenów przystało odstąpiono Zuzannie jedno łóżko. I co dalej? Nic innego jak wielka afera. Razem się nie położą, a i łóżka sobie nie oddadzą. Samo przeprowadzenie jej do ich pokoju graniczyło z cudem. Po świętowaniu ostatniego zwycięstwa cała drużyna była na cenzurowanym.
- Krzysiu ty mały jesteś. Weźże idź do wanny. Ty się zmieścisz.
Ignaczak spojrzał na Kosoka jak na człowieka niespełna rozumu.
- Chyba śnisz. Ty robiłeś za rycerza, to ty się poświęć.
Zuza patrzyła na to z lekkim rozbawieniem. Może by i nawet poszła spać w wannie, chętnie by się poświęciła. Bądź co bądź, była tu gościem. Ale przyglądanie się dwóm kłócącym się o łóżko wielkoludom, było o niebo lepsze!
- Kosok ty mnie do grobu wpędzisz. Ja mam żonę i dwójkę dzieci. Spanie w wannie jest dla studenciaków jak ty.
Mina a'la zbolały pies od razu podziałała. Ojcowskie serce Krzysia zmiękło i lekko zdenerwowany wyszedł do łazienki.
Zostali sami. Cisza wręcz kuła ich w uszy. Każde z nich chciało coś powiedzieć, ale nie wiedziało co. Zuza miała mętlik w głowie. Nie zdążyła oswoić się z nową sytuacją. Ciągle stała przed tym cholernym ołtarzem i ze strachem patrzyła na narzeczonego. A Kosok? Zastanawiał się co dalej. Pomógł Zuzce i był z siebie dumny. Jednak pozostawało małe 'ale'. Narzeczona. Jak bez żadnych podejrzeń miał sprowadzić nową koleżankę do domu?
Pierwsza odezwała się Zuzka.
- Dziękuję. Bardzo ci dziękuje. Prawdopodobnie ocaliłeś mnie przed największym błędem w życiu.
- Chcesz o tym pogadać?
- Tak. Nie. Chyba nie. Jeszcze nie teraz. Teraz położę się spać.
Grzesiek wyszedł z pokoju, pozwalając Zuzce ubrać się w spokoju. Jak wrócił, dziewczyna już spała.

                                                                       *
 Jak może zareagować matka na ucieczkę jej córki sprzed ołtarza?
Powinna być wściekła. Razem z resztą rodziny szukać córki. Dzwonić po wszystkich koleżankach i hotelach wokoło. Jednak ona nie bierze udziału w poszukiwaniach. Siedzi na wygodnej, satynowej pościeli i jest szczęśliwa. Jest dumna z córki jak nigdy. W głębi serca nigdy nie życzyła jej swojego losu.
Kiedyś była dokładnie taka sama: wiecznie zbuntowana. Głośno mówiła co ma na myśli i nie kryła się ze swoimi osądami. Wbrew ojcu poszła na studia. Opieka przedszkolna była jej marzeniem. Zawsze lubiła małe dzieci i wiedziała, że się w tym odnajdzie. Ludzie ojca znaleźli ją zanim zaczęła studiować. Rodzice wydali ją za pięknego Aleksandra i zostawili samej sobie. Dlatego była dumna z córki. Zrobiła coś, na co ona nie miała odwagi.

                                                                       *
Łazienka na stacji benzynowej pozostawiała wiele do życzenia. Brud, kiła i mogiła. Wprawdzie Zuza nie była wielce dystyngowaną damą jak jej mamusia, ale jakiś komfort życia musiał być utrzymany. W tejże łazience wygrzebała kolejne zwyczajne ubranie i w przysłowiowych dwóch metrach próbowała się przebrać.
Uwinęła się w miarę szybko. Włosy pozostawiła w nieładzie i poszła zamówić coś do jedzenia.
Nie wiedziała, że w tej chwili, siedzący za sztucznymi kwiatami, dwaj zawodnicy Resovii mięli małą burzę mózgów. I to na jej temat.
- Wezmę ją do siebie. Olga zrozumie.
- Olga zrozumie? - na wzmiankę o narzeczonej Kosoka, Ignaczak prawie udławił się kawą- Zrozumie? Olga? Stary czy my mówimy o tej samej kobiecie? Przecież ta pijawa ją zabije! Nie zdążysz wytłumaczyć sytuacji, a będziesz miał trupa w domu.
- Nie przesadzaj. Ona jest bardzo wyrozumiała.
- Szczególnie jak cię zdradza z każdym modelem. Wyrozumiałość z niej wypływa.
- Ona jest modelką.
- Z kalafiorem zamiast mózgu.
- Przestań. Nigdy mnie nie zdradziła. Zobaczysz zrozumie.
- Założymy się?
- Jedziemy?
Do stolika podeszła Zuza. Zakupioną przed chwilą kanapkę zjadła, przysłuchując się z ukrycia rozmowie Krzyśka i Grześka. Jest ciężarem. Najchętniej nie zawracałaby im głowy tylko wyprowadziła się do hotelu. Z tym, że jej ojciec byłby na miejscu w błyskawicznym tempie. Była pewna, że monitoruje jej karty i telefon.
 Niech szlag trafi technologię- pomyślała, a na głos powiedziała- Już zjadłam i jestem gotowa do drogi.
   Kilka godzin później stanęli przed jednorodzinnym domem na obrzeżach miasta.  Ładny, bo mały.
Zero przepychu i bezsensownych dodatków. Zwykły domek.
- Witaj w Rzeszowie, uciekinierko!

________________________________________________

Przepraszam. Znowu. Nie mam czasu na nic. Na siebie, naukę, życie. Ostatnimi tygodniami wegetuję od nocy do nocy. Zaległości takie, że mi wstyd. Nadrobię. Na pewno.
Może jednak usunąc bloga? Nie mam chwilowo serca pisać i nie chcę was zaniedbywać. Nie wiem. 
Pozdrawia Was bardzo serdecznie, osoba bez życia :* :*
PS. Dalej Resovio i JW trzymam kciuki jak nigdy!