sobota, 2 lutego 2013

Prolog

 Każda dziewczynka marzy o tym dniu. Przebiera lalki, ubiera się w sukienki mamy i rysuje.
Rysuje piękne kobiety w pięknych sukniach z pięknym narzeczonym u boku. Wyobraża sobie jak to będzie. Widzi malutki kościół na uboczu, przystrojony różowymi kwiatkami.
Już teraz czuje to szczęście. Jak najszybciej chce dorosnąć i przeskakując kilkanaście lat, stanąć na ślubnym kobiercu. Teraz jest to jej największe marzenie. Z biegiem lat dorasta. Może i ślub nie jest jej priorytetem, jednak ciagle o tym pamięta. Skrzętnie ukrywa to marzenie w swoim sercu. Do czasu. Nadchodzi moment, kiedy spotykając tego jedynego jej dziecięce marzenie ujży światło dzienne. Rzuca się w wir planowań i przygotowań. Dopiero wtedy czuje się naprawdę szczęśliwa.
 A ona? Też marzyła. Godzinami siedziała przed telewizorem, oglądając ślub swoich rodziców; była nim oczarowana. Podkradała ślubne magazyny ciotkom i płakała na każdym ślubie.
Dorosła, skończyła studia i wróciła do domu. Nadszedł jej czas. Teraz to ona powinna przygotowywać się do ślubu. Powinna cieszyć się wizją przyszłego życia. Powinna. Jednak jej sytuacja wyglądała nieco inaczej.
Co jeśli do ślubu zostało się niejako przymuszonym, a przyszły mąż to obcy człowiek?

___________________________________________________________________
                                                    ZACZYNAMY! :)
mój pierwszy prawdziwy prolog, nieskromnie powiem, że jestem z siebie taaaka dumna :)
Paulik(jeśli to czytasz)- nie wiem czy pamiętasz nasz kawałek rozmowy sprzed kilku miesięcy, ale od
tamtego czasu jakieś milion razy poprawiałam ten prolog. to jest wersja milion pierwsza. liczę, że mnie o plagiat nie posądzisz ;*

Caroline, mogłabym napisać proste "Hepi Berzdej", ale po co?
                                    Życzę ci:
*miliona nowych i świetnych blogów
*zaliczenia wszystkich egzaminów etc.
*przedłużenia doby o co najmniej kilka godzin( co łączy się z bujnym życiem towarzyskim)
*już ani jednego samotnego Sylwka przed lapkiem
* i co najważniejsze. Kogoś wyjątkowego, kto będzie przystojniejszy od ZB9, zabawniejszy od Krzysia, wspanialszy od Grzegorza, milszy od Dziksona, sympatyczniejszy od Kadzia, a w czasie małego tete-a-tete
gorętszy niż cała nasza kadra razem wzięta.
Najlepszego Kochana! :*

Rozdziały będą dodawane na spontanie( czyt, kiedy dorwę się do lapka)
Jeśli chcecie być informowane, to walnijcie się w zakładkę, będzie mi o niebo łatwiej.
Buziaki :*

7 komentarzy:

  1. ciekawie się zapowiada ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wyobrażam sobie jak można być zmuszonym do ślubu. Zapowiada się ciekawie więc czekam na 1 ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hm. zależy z kim miałby być ten przymuszony ślub ;p wiesz bo np są osoby z którymi nigdy w życiu nie chciałabym mieć nic do czynienia, a są takie co nawet w przymusie coś mogłoby być przyjemnością ;p dobra, żartuję! zgrywam się :) oczywiście, że już nie mogę się doczekać rozwinięcia historii, więc bierz tego lapka i czekam na jedyneczkę! buziaki, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, miśku, mówiłam już, że cię kocham, tak wery, wery macz? Jeżeli nie, to teraz mówię. :* Dziękuję za przepiękne życzenia, mogę by rzec, są jeszcze lepsze niż widok Łasko na źywo, który jest cholernie pociągający, a bonusowo zalicza się do drzew w porównaniu z moim kransalim wzrostem. *-* Módl się raczej za moje niezniknięcie z blogspota, bo tak od dwóch dni stoję w miejscu.
    Ślub fajna rzecz, byle nie z przymusu. Hm, chociaź gdyby hajtnąć się z takim Zbysiem. Cóż, nie pogardziłabym. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się baardzo ciekawie i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Nie można nikogo przymusić do tak wielkiego i ważnego posunięcia jak ślub... Przecież to ma być na całe życie i jak tu się potem z takim tyle czasu męczyć?
    Pozdrawiam i czekam niecierpliwie na kolejny, nulka :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawie się zapowiada, nawet bardzo :) Już się nie mogę doczekać następnego :)
    ślub to taki magiczny dzień w życiu kobiety. W dniu ślubu swoje dziecięce marzenia podkreślamy grubą kreską i weryfikujemy je z rzeczywistością. Ślub to brama do naszego szczęścia. Jednak chyba nie tym razem... Bo jak można być szczęśliwym, skoro się nie kocha tej drugiej osoby... Skoro jest się przymuszonym do spędzania z ta osobą reszty życia...
    Kochana, pamiętam doskonale naszą rozmowę :) I tak jak powiedziałam Ci wtedy, tak mówię i dzisiaj: nawet, gdyby te historie były identyczne, nie mam zamiaru posądzać Cię o plagiat. przecież każda z nas ma na to inne spojrzenie, inne słowa będą nam się układać w opis emocji. Pisz tą historię Lula, bo ja się kolejnego nie mogę doczekać ;)
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  7. fajny początek ^^ biorę się za resztę . ; D
    A zdjecie pana Bartmana zabija ^^ ach, te brewki < 3 xD
    {http://naturalnaniedotykalnanieprzewidywalna.blogspot.com/}

    OdpowiedzUsuń