Olga po raz kolejny spojrzała z wielką dezaprobatą na dzieło fotografa. Była zła? O nie. Była wkurwiona. Nie po to przez ostatnie godziny kręciła tyłkiem i robiła słodkie minki, żeby zidiociały "profesjonalista" nie potrafił zrobić jednego prostego zdjęcia. Rozdygotana blondynka starała się uspokoić, ale wystarczyło, że spojrzała na tego żałosnego szczurka, którego nazywali przyszłością światowej fotografii.
- Czy ja śnię? Co z ciebie za fotograf? Koniec tego. Wychodzę i to ty będziesz się tłumaczyć.
Wszyscy stali, wpatrując się w burdel zostawiony przez Cruellę de Mon.
- Smoczyca ma owulację i zieje ogniem. Normalka.
Oczy wszystkich zwróciły się w stronę wysokiego bruneta. Spokojnie mógłby się ubiegać o tytuł Mistera Plastiku, bo wyglądał jakby własnie wyszedł z Fotoszopa. Z wyższością popatrzył na męską część ekipy i wyszedł z pomieszczenia.
- Pewnie poszedł ją udobruchać.
Wielkie niezadowolenia Olgi dało się odczuć całej załodze pasażerskiego samolotu. Od początku lotu komentowała każde, nawet najmniejsze posunięcie stewardessy. Droga z Berlina była koszmarem. Niewyspana i niepocieszona, wczorajszym wieczorem Olga, próbowała uprzykrzyć życie każdemu. Prawie jej się to udało. Nie wiedziała jednak, że wszyscy znali jej zachowania i po kilku miesiącach wszyscy się do nich przyzwyczaili. Taksówka wysadziła ją pod samym domem. Weszła do domu, ciągnąc za sobą markowe walizki. Pachniało cudownie. Czyżby Grzesiek wrócił wcześniej? Wiedziona przez swój upudrowany nosek przeszła do wielkiej kuchni. Nie zastała Grzegorza. Stała tam jakaś panienka w fartuszku. Czyżby jej kochany wreszcie wysłuchał jej próśb i zatrudnił gosposię? Na tę myśl momentalnie się wyprostowała i lekko zapukała w futrynę. Dziewczę się odwróciło. Nie była brzydka. Była ładniejsza od niej. Ale miała tu tylko sprzątać.
- Skoro już tu jesteś, to zrób mi kawę. Ze śmietanką. Dwie kostki cukru.
Dziewczyna spojrzała na nią zdziwiona. Czyżby była lekko niedorozwinięta?
- Nie wiem na jakiej podstawie Grzegorz cię zatrudnił, ale chyba umiesz robić kawę?
W tym momencie przez kuchenny próg przeszedł Kosok. Był zdziwiony, bardzo zdziwiony.
- Cześć kochanie- pocałował narzeczoną w policzek- To jest Zuza.
- Widzę, ale czy ona jest troszkę, no wiesz, nierozgarnięta?
- Kochanie to jest moja koleżanka. Pomieszka u mnie przez chwilę.
- U mnie?
Zuza widziała jak twarz dziewczyny zmienia kolor z czerwonego na fioletowy.
- Olguś oddychaj. To tylko na jakiś czas.
- Grzegorz- wydarła się tak głośno, że szklanki w szafce się zatrzęsły- Do pokoju. Już.
"Faktycznie żmija"- pomyślała Zuza, kiedy szła do swojego tymczasowego pokoju. Z walizki wyciągnęła kopertę. 100 tysięcy na "początek". A co potem? Założyła buty i wyszła z domu.
Stała przed budką telefoniczną i próbowała uspokoić oddech. Wybrałą dobrze znany jej numer.
- Aleksander Nahrabecki, słucham.
- Tato...
- Zuzanno masz natychmiast wrócić do domu, słyszysz?
- Tato, nie mogę. Nie zrobię tego!
- Ty mała niewdzięczna dziwko! Tak mi się odpłacasz? Dałem ci wszystko!
- Tato!
- Poczekam! Poczekam, aż wrócisz po pieniądze. Jesteś taka sama jak twoja matka! Prędzej czy później wrócisz z podkulonym ogonem. Do tego czasu nie mam córki, rozumiesz? Nie istniejesz dla mnie!
______________________________________
Wróciłam :)
Zaległości na blogach, prawie nadrobione, dajcie mi więcej czasu. A co do nowych blogów, jak tylko znajdę czas to na pewno zajrzę. Nie wiem tylko kiedy.
I co mogę powiedzieć? Mistrz Resovia i mój kochany JW <3
Napisze coś przed Finałem Ligi Mistrzów.
Wracam do Gry o Tron :)
Całuski :*
Kurde, ojciec to straszny jest! Tak do własnej córki?!
OdpowiedzUsuńOlga... :D to dopiero jest plastik! Jaka nerwowa :D Gdy tak o niej czytam na myśl mi przychodzi 'Boże, widzisz a nie grzmisz! Grzmię, ale Plastik prądu nie przewodzi!' Zaraz jeszcze jej oczy wydłubie swoimi szponami!
Po ciężkim poniedziałku, Twoje opowiadanie postawiło mnie na nogi ! ;)
Pozdrawiam!
no w koncu :D takiego ojca bym zatlukla, a taka narzeczona czym predzej pogonila, o!
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze bd pisac czesciej :))
co za okropna baba z tej Olgi:/ biednemu Grzesiowi oberwie się za jego dobre serduszko:/ rany ale ojciec Zuzy to palant i drań, jak można tak traktować swoje dziecko. Oby nie musiała zwracać się do niego już nigdy więcej. Na pewno doskonale da sobie radę bez tego człowieka!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Jej ojciec mnie przeraża. Dla niego liczą się tylko pieniądze. Olga też nie lepsza. Już od samego początku nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia w dodatku straszna paniusia ;)
OdpowiedzUsuńa cóż tu się dziwić Oldze, hę? ja tam też bym nie była zadowolona jakby mi facet jakąś laskę zakwaterował u siebie. jeszcze ładniejszą! no przepraszam bardzo. może i ona ma jędzowaty charakter, ale trochę się z nią zgadzam. Trochę, bo cieszę się, że Grzegorz jej pomógł, że zabrał ją z tego pożal się Boże ślubu. A ojciec? Jest nienormalny. Sprzedałby swoją córkę zupełnie tak, jak kiedyś sprzedawało się niewolników. Wiecie co z nim zrobić? Ha! Gra o Tron :) Też męczę, właśnie zamierzam sobie włączyć wczorajszy odcinek bo chyba już dłużej nie wytrzymam :) Pozdrawiam, E. :)
OdpowiedzUsuńOjczulek ma napizgane w główce, i to tak porządnie! Czy on naprawdę oczekuje tego, że Zuza przyjdzie do niego z podkulonym ogonem po pieniądze? Tak właściwie to nawet samo określenie 'ojciec' mi tu nie pasuje. Bo prawdziwy rodziciel nie wyrzeka się swoich dzieci, a ten gbur to właśnie zrobił. Gardzę dziadem już na początku.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam bardzo, ale czy nasza Olgunia nie zamieniła się mózgiem z kimś z pokroju Dody czy tam Pameli Anderson? Grzegorz, ja cię proszę, rzuć to pustactwo w cholerę, póki nie roznosi jakichkolwiek zaraz i innych syfów!
A ja się bardzo cieszę, że wracasz, tęęęęskniłam. ♥
Nawet nie wiesz jak sie cieszę, że wróciłaś:* matko co za ojciec. Gorszy niż matka, chociaż nie bo matka ją zrozumiała. Nigdy w życiu takiego ojca. Przecież tak to się zachowują w Indiach, gdzie to rodzice wybierają dziecku męża/żonę. On jest jakiś nienormalny. A Olga hłe hłe :D głupi plastik. Założę się, że gdyby wziąć szpachelkę do cementu, to zostałoby na nim sporo tapety :D dziwię się, że Grzesiek z nią wytrzymuje. On jest taki ślepy czy głupi? Boże...widzisz i nie grzmisz:D pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;-) Już czekam na następny .
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://justpromiseme9.blogspot.com/
Pozdrawiam ;-)
Franca! A faceci lubią zołzy, nie france, więc nie wiem, co Grześ przy niej jeszcze robi?
OdpowiedzUsuńNo, a jak Zuzę wkurzy, niech jej wszystkie włosy z łba powyrywa!
Ojca Zuzki bym najchętniej udusiła. Jak on tak może? Przecież to porażka! Średniowiecze już dawno się skończyło.
Buziaki :***
NADROBIŁAM! W sumie to jak tylko przeczytałam prolog, to kolejne cztery rozdziały pochłonęłam od razu i nawet rozczarowałam się, że jest ich tylko tyle :P
OdpowiedzUsuńW skrócie, żeby nie przynudzać powiem tak- zajebiście się zapowiada! Dziewczyna, która mogła mieć wszystko, prócz miłości zrzekła się tego, by być szczęśliwą. W końcu to miłość jest najważniejsza! ;) Do tego poznała chyba już jej przyjaciela, który uświadomił jaki błąd może popełnić. Już mi się nie podoba narzeczona Kosy, ale myślę, że coś na to poradzisz :D
Czekam na kolejny rozdział i oczywiście dodaję do obserwowanych. Buziaki! :*